Dziś zostanie ogłoszona polska część międzynarodowego badania PIRLS 2006 (Progress in International Reading Literacy Study). To największa światowa analiza umiejętności czytania wśród dzieci ze szkół podstawowych.
W badaniu prowadzonym przez Boston College wzięło udział 215 tysięcy uczniów z 45 krajów, którzy ukończyli czwarty rok edukacji. Mieli przeczytać dwa teksty: literacki i informacyjny. Następnie odpowiadali na pytania testowe.
Najlepsi okazali się Rosjanie. Kolejne miejsca zajęli uczniowie z Hongkongu i Singapuru. Polska wzięła udział w badaniu pierwszy raz. 29. lokata to ostrzeżenie dla naszych szkół. Przed nami są inne europejskie kraje, m.in. Włochy, Niemcy, Węgry, Dania, Anglia.
– Coś przespaliśmy. Musimy przyjrzeć się szkołom. Zobaczyć, jak pracują nauczyciele. Co dzieci wynoszą ze szkół rok po roku – mówi prof. Krzysztof Konarzewski, koordynator badania PIRLS 2006 w Polsce. I tłumaczy: – Kłopot polega na tym, że u nas słabe dzieci są słabsze niż gdzie indziej. Szkoła zaniedbuje tych, którym jest trudno. Gdy nauczyciel musi się postarać, by nauczyć czytać dziecko, które nie ma na to ochoty, w dodatku rodzice mu nie pomagają, to skłonny jest machnąć ręką i raczej będzie się zajmował tymi, które przyniosą mu sukces zawodowy.
Alicja Sitko, wicedyrektorka Szkoły Podstawowej nr 15 w Białymstoku, której uczniowie wzięli udział w badaniu, twierdzi: – W dobie komputerów i telewizji trudno dzieci zainteresować książką. W czwartej klasie są uczniowie, którzy dukają sylaba po sylabie.