Oświatowa „Solidarność” zdecydowała wczoraj, że zmobilizuje nauczycieli do protestu. – Wchodzimy z rządem w spór zbiorowy. Jeśli nie dojdziemy do porozumienia, to możliwy jest strajk w czasie matur – mówi Wojciech Jaranowski z „S”.
ZNP już w ubiegłym tygodniu zapowiedział, że gotowy jest do zorganizowania strajku w czasie egzaminów lub wystawiania ocen. Oba związki nie akceptują proponowanych przez rząd podwyżek. Minister edukacji Katarzyna Hall zapowiedziała, że pensje nauczycieli w tym roku wzrosną o ok. 200 zł brutto. Płaca zasadnicza pedagogów to obecnie 1,2 tys. zł – 2,1 tys. zł brutto.
„S” przygotowała swój projekt zmian w Karcie nauczyciela – stażysta ma zarabiać co najmniej 100 proc. kwoty bazowej, która wynosi 2074 zł brutto. Obecnie jego wynagrodzenie stanowi 82 proc. tej kwoty. – Mają też wzrosnąć pensje nauczycieli kontraktowych, mianowanych i dyplomowanych o co najmniej 50 proc. – dodaje Jaranowski. ZNP chce wzrostu płac od 600 do 1,1 tys. zł.
Pierwsze spotkanie minister ze związkowcami, które odbyło się 16 stycznia, zakończyło się fiaskiem. W czwartek druga tura rozmów. Zanosi się na to, że związkowcy nie usłyszą nic nowego ze strony MEN. – Minister już przedstawiła wzrost wynagrodzeń. Jesteśmy nastawieni na wysłuchanie propozycji związków – mówi Joanna Dutkiewicz z MEN.
Czy nauczyciele gotowi są spełnić groźby strajku? Grażyna Szot, nauczycielka z Ostrowca Świętokrzyskiego: – Większość, mimo wypowiadania się, że popiera protesty, niechętnie w nich uczestniczy.