W 2012 r. rząd przeznaczył na dofinansowanie zakupu podręczników 128 mln zł. Z tej puli wykorzystano zaledwie 69 mln zł, czyli 54 proc. środków. Rok później na finansowanie programu zaplanowano 179,5 mln zł, wykorzystano 98 mln zł, czyli 55 proc. Takie wnioski płyną z raportu Najwyższej Izby Kontroli, która przyjrzała się, jak zrealizowany został program „Wyprawki szkolnej" w latach 2012–2013.
Dlaczego nie udało się skutecznie wydać tych środków? Niska skuteczność w roku 2012 wynikała z tego, że Ministerstwo Edukacji ograniczyło uczniom dostęp do programu. Nie mogły z niego skorzystać np. rodziny wielodzietne, których dochody przekraczały kryterium dochodowe. Z programu zostali wykluczeni także uczniowie klas pierwszych szkół ponadgimnazjalnych – chodzi przede wszystkim o szkoły zawodowe, które prowadzone są przez ministra rolnictwa, resort obrony narodowej czy Ministerstwo Środowiska.
Dofinansowanie było też nieosiągalne dla uczniów słabo słyszących czy uczniów z niepełnosprawnością ruchową, choć ich rodziny znajdowały się w trudnej sytuacji materialnej. W następnym roku ta grupa uczniów została objęta pomocą, podobnie jak rodziny wielodzietne, niezależnie od poziomu ich dochodów.
Pojawiły się natomiast nowe problemy, o których „Rz" pisała przed rokiem. NIK stwierdza, że niski procent wykorzystania tych środków wynikał m.in. z małej oferty wydawniczej skierowanej do uczniów niepełnosprawnych. Tymczasem Ministerstwo Edukacji przewidziało zdecydowanie większe środki na zakup właśnie takich książek. Uczeń niepełnosprawny mógł dostać nawet 770 zł na zakup podręczników do kształcenia specjalnego dopuszczonych do użytku przez MEN. Problem polegał na tym, że na rynku takich wydawnictw nie ma. Dlatego niepełnosprawni mogli skorzystać jedynie ze standardowego dofinasowania w wysokości 225 zł.
Raport Izby wytyka sporo błędów także po stronie samorządów. Niedostateczna promocja programu czy brak mechanizmów, które wspomagałyby rodziny w pozyskaniu takiego dofinansowania. Niektóre gminy wręcz nadmiernie zbiurokratyzowały procedury, wymagając od rodziców bardzo szczegółowej dokumentacji sytuacji materialnej, wprowadzając dodatkowe kryteria warunkujące uzyskanie pomocy czy też dając zbyt mało czasu na złożenie stosownych wniosków i ich weryfikację.