Reklama

Podpis Dudy. Koniec gimnazjów

Prezydent podpisał ustawy reformujące oświatę, ale wyznaczył urzędnika, który będzie patrzył rządowi na ręce.

Aktualizacja: 10.01.2017 06:11 Publikacja: 09.01.2017 18:27

Ta reforma jest potrzebna szybko – mówił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Ta reforma jest potrzebna szybko – mówił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda.

Foto: PAP

Los gimnazjów został przypieczętowany – polska szkoła wróci do ośmioletniej podstawówki i czteroletniego liceum. Prezydent Andrzej Duda podpisał przesądzające to ustawy.

Ogłoszenie decyzji odkładał do ostatniej chwili. – Miałem cały szereg wątpliwości i pytań – mówił w poniedziałek. Argumenty obu stron poznawał z pierwszej ręki. Wspomniał o zaproszeniu do Pałacu Związku Nauczycielstwa Polskiego z przewodniczącym Sławomirem Broniarzem i o kilku spotkaniach z minister edukacji Anną Zalewską. – Po wczorajszej wieczornej rozmowie z minister Zalewską i z panią premier zdecydowałem się ustawy podpisać. Ta reforma jest potrzebna szybko – przekonywał Duda.

Zdaniem opozycji sam działał zbyt wolno. – To jest ustawa, której skutki będą opłakane – mówi „Rzeczpospolitej" była minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska (PO). – Ale jeśli już prezydent zdecydował się podpisać, nie rozumiem, po co było to trzytygodniowe przewlekanie ogłoszenia decyzji? (głowa państwa ma na jej podjęcie 21 dni od otrzymania ustawy z parlamentu – red.). To przecież stawia samorządy w jeszcze trudniejszej sytuacji!

Była szefowa MEN zwraca uwagę, że gdyby prezydent podpisał reformę trzy tygodnie temu, samorządy miałyby na przygotowania więcej czasu, a ten jest krótki, bo muszą być gotowe do końca lutego. – Jeśli rzeczywiście, jak mówią niektórzy, jest taki polityczny zamysł, żeby to na samorządy spadło całe odium negatywnych skutków reformy, to przeciąganie momentu ogłoszenia decyzji jest tego zamysłu dobitnym dowodem – przekonuje.

Prezydent Duda nie krył, że rozumie wiele wątpliwości zgłaszanych przez różne nauczycielskie środowiska czy stowarzyszenia rodziców. – Dlatego powołuję nowego doradcę, pana profesora Andrzeja Waśko, który będzie współpracował z MEN w koordynowaniu realizacji tych ustaw i w prowadzeniu dialogu – zapowiedział.

Reklama
Reklama

Prof. Waśko to wiceminister oświaty z 2007 r., niedoszły poseł PiS i bliski współpracownik prof. Ryszarda Legutki, byłego ministra oświaty i eurodeputowanego PiS. Ten duet krakowskich ekspertów stoi za postulatem partii rządzącej, by zlikwidować gimnazja. Teraz prof. Waśko będzie nadzorował jego realizację.

W tym celu dostaje nawet do ręki nowe narzędzie. – Zgodnie z zobowiązaniem, które wobec mnie podjęła pani minister i pani premier – mówił Andrzej Duda – powstanie specjalny zespół, który będzie monitorował i koordynował sytuację we wszystkich gminach, by wprowadzenie reformy było jak najmniej dotkliwe.

Kluzik-Rostkowska już teraz współczuje Zalewskiej: – Będzie miała po prostu nadzorcę. Prof. Waśko od dawna postrzegany był jako ten, który ma wpływ na zmiany w edukacji. Został teraz doradcą i ma pilnować wprowadzania reformy.

Prezydent sprawiał w poniedziałek wrażenie, jakby wątpliwości co do reformy całkiem go nie opuściły. – Kiedy być może będą mieli trudności wójtowie, burmistrzowie czy prezydenci miast, kiedy być może na tle nowej, proponowanej siatki szkół będą się tworzyły spory, wymaga to wnikliwego, życzliwego spojrzenia i dialogu ze strony władz lokalnych, wymaga to życzliwego spojrzenia przede wszystkim ze strony MEN, ze strony rządu – mówił.

Ton prezydenta znacznie odbiegał od formuł płynących tego samego dnia z Kancelarii Premiera. Beata Szydło namawiała Polaków, by „do tego niezwykłego zadania i wyzwania podejść wspólnie i potraktować je jako wielką szansę".

Zdaniem opozycji reforma oznacza raczej zagrożenie. Według posłanki Nowoczesnej Katarzyny Lubnauer „największe zło nowego prawa edukacyjnego to ograniczenie szans dzieciom z terenów wiejskich". – Będą się uczyć w małych, niedofinansowanych wiejskich szkołach – przewiduje. – A w gimnazjach wyrównywano poziom, tak by dzieciaki z małych miejscowości bez kompleksów mogły jechać do większego ośrodka do liceum czy technikum.

Reklama
Reklama

Szkoły czeka teraz pięcioletni okres przejściowy. Docelowo w roku szkolnym 2022/2023 system edukacyjny będą tworzyć: obowiązkowe przedszkole dla sześciolatków (chyba że rodzice poślą je do podstawówki), ośmioletnia szkoła podstawowa oraz czteroletnie liceum, pięcioletnie technikum albo szkoła branżowa. Dotyczy to też placówek niepublicznych. Dzisiejsze prywatne czy społeczne gimnazja w ciągu pięciu lat będą się musiały przekształcić w podstawówki lub licea.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: zuzanna.dabrowska@rp.pl

Edukacja
Działaj i decyduj, czyli jak nauczyć młodych ludzi sprawczości
Edukacja
Komisja Etyki Reklamy: Zniżki w sklepach za oceny na świadectwie to nieetyczne praktyki
Edukacja
Historia tak, pierniki nie – sprawdziliśmy, które wycieczki wyeliminowały tzw. godziny basiowe
Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Czy chłopcy mają w szkole trudniej?
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama