Tak wynika z wczorajszej debaty w Sejmie nad rządowym projektem nowelizacji ustawy oświatowej. Zakłada m.in. posłanie sześciolatków do szkół w 2009 roku.
Minister edukacji Katarzyna Hall tłumaczyła posłom, że obniżenie wieku szkolnego będzie wprowadzane przez trzy lata. W tym czasie to rodzice każdego roku do 15 kwietnia mają decydować, czy posłać sześciolatka do podstawówki. – Nie ma więc niebezpieczeństwa, że dziecko trafi do nieprzygotowanej szkoły, bo po prostu rodzice go do niej nie zapiszą – mówiła.
Hall zapewniała, że na reformę nie zabraknie pieniędzy. – Na upowszechnienie edukacji przedszkolnej dla pięciolatków mamy 250 mln euro. W 2009 r. dla samorządów jest 347 mln zł na obniżenie wieku szkolnego. Co oznacza, że na edukację sześcioletniego dziecka gmina dostanie po ok. 3 tys. zł. W kolejnych latach też będą pieniądze – deklarowała.
Jednak to nie posłanie maluchów do szkół, ale zapisy ograniczające rolę kuratora w opiniowaniu sieci szkół i te ułatwiające przekazywanie placówek przez samorządy stowarzyszeniom mogą sprawić, że PO będzie mieć problem z przeprowadzeniem ustawy przez Sejm. Te zapisy krytykują nie tylko PiS i Lewica, które twierdzą, że PO chce doprowadzić do prywatyzacji szkół. Zastrzeżenia ma też koalicjant. Tadeusz Sławecki z PSL przyznał, że rządowy projekt zasługuje na poparcie, ale po poprawieniu zapisu o przekazywaniu szkół.
Ludowcy chcą wyraźnego zaznaczenia w ustawie, że przekazana szkoła będzie nadzorowana przez samorząd i wszelkie zmiany organizacyjne będą się odbywać za jego zgodą. – Pierwsza umowa na oddanie szkoły powinna być na czas nie dłuższy niż pięć lat. Należy też określić warunki jej wypowiedzenia oraz zasady przekazania majątku szkoły – wyliczał Sławecki.