Głodują, by MEN ich zauważył

Byli opozycjoniści od poniedziałku prowadzą głodówkę w obronie lekcji historii w szkołach

Publikacja: 22.03.2012 19:57

Głodują, by MEN ich zauważył

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Na ogrodzeniu kościoła salezjanów wisi biało-czerwona flaga i plakat z relacją z kolejnych dni protestu. Przechodnie zatrzymują się, zaskoczeni. W niewielkiej salce świątyni panuje gwar. Obok rozłożonych na podłodze śpiworów i butelek wody są laptopy, dzięki którym byli opozycjoniści z czasów PRL informują o swym proteście.

– Żądamy zmiany rozporządzenia minister edukacji o nowej podstawie programowej nauczania historii, które wchodzi w życie 1 września. Nie widzimy już możliwości innego nacisku – tłumaczy Grzegorz Surdy, kiedyś w NZS i WiP.

Protest zaczynali w piątkę, ale dołączył Sebastian Kęciek ze stowarzyszenia Studenci dla Rzeczypospolitej. – Siódmy będzie nasz prezes Paweł Kurtyka – zapowiada student. I jemu nie podoba się plan, by w szkołach ponadgimnazjalnych uczniowie już po roku nauki historii współczesnej, wybierając dalszy profil kształcenia, gdy zdecydują się na przedmioty ścisłe, ich edukacja historyczna ograniczyła się do lekcji "historia i społeczeństwo". A te mocno się różnią od obecnego programu nauczania.

– Ojcowie salezjanie wspierają nas duchowo – mówi Adam Kalita, kiedyś działacz NZS, dziś pracownik IPN. Wierzy, że głodówka może się okazać skuteczniejsza niż manifestacja, na którą przyszłoby niewiele osób.

Głodujący mają profil na Facebooku. Wyrazy poparcia zbierają na stronie protest.ehistoria.org.pl. Pamiętają o nich politycy. – Wicemarszałek Sejmu Marek Kuchciński obiecał wystąpienie do minister edukacji i prosił, byśmy rozważyli przerwanie głodówki – mówi Kalita.

Krakowski poseł PiS, historyk Ryszard Terlecki, który też odwiedził głodujących, mówi: – Resort edukacji szykuje uderzenie w fundamenty naszej kultury. W Sejmie bicie na alarm nie przynosi efektów.

Resort edukacji na nasz protest nie zareagował – mówią głodujący. Ale prof. Jolanta Choińska-Mika, historyk z UW (kierowała zespołem, który przygotowywał nową podstawę programową), dzień po rozpoczęciu akcji przekonywała dziennikarzy na spotkaniu w MEN, że celem zmian jest uczenie młodych myślenia, a nie nudzenie faktografią.

Niepokój głodujących rozumie była minister edukacji Krystyna Łybacka, posłanka SLD. – Nowe zasady oznaczają wczesną specjalizację. A uczeń nie zawsze potrafi już w liceum dokonać wyboru tego, co go interesuje – mówi. Według niej, lepiej byłoby wprowadzić te plany jako program eksperymentalny w niewielkiej liczbie szkół i przyglądać się wynikom. Bo nowy program to próba amerykanizacji polskiej szkoły.

– Żeby protest zmienił plany MEN, głodować musiałoby ze 100 osób – twierdzi 30-letnia Grażyna, mieszkająca nieopodal kościoła. – Trochę za mało ich słychać.

Wczoraj po południu na stronie MEN ukazało się oświadczenie szefowej resortu Krystyny Szumilas. Minister zaapelowała do wszystkich środowisk o rzetelne zapoznanie się z proponowanymi zmianami.

Edukacja
Podcast „Szkoła na nowo”: Skibidi, sigma - czyli w jaki sposób młodzi tworzą swój język?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Edukacja
MEN zmienia przepisy o frekwencji w szkole. Uczeń nie pojedzie na wakacje we wrześniu
Edukacja
Rusza nowy podcast "Rz" poświęcony edukacji
Edukacja
Marcin Smolik odwołany ze stanowiska szefa CKE
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Edukacja
Ćwiek-Świdecka: czy wyniki Szkoły w Chmurze na pewno są takie złe?