Po tym jak w grudniu setki spotów MEN zalały telewizyjne pasma reklamowe, teraz resort śle ulotki do przedszkoli oraz samorządów. Ale działania ministerstwa przynoszą skutek odwrotny do zamierzonego. Wczoraj, po sugestiach rodziców, Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców rozpoczęło zbieranie podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy obniżającej wiek szkolny.
Wszystko dlatego, że zdecydowana większość rodziców nie chce posyłać młodszych dzieci do szkół. W tym roku tylko 17,5 proc. sześciolatków rozpoczęło naukę w szkole. W połowie grudnia do samorządów trafił list podpisany przez minister Krystynę Szumilas, w którym szefowa resortu prosi lokalnych włodarzy o pomoc w przekonaniu rodziców do tego, by wcześniej posłali do szkół swoje dzieci. Wskazuje, że w innym wypadku we wrześniu 2014 r., kiedy sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkół, pojawią się problemy organizacyjne. Bo wtedy do pierwszych klas pójdą dwa roczniki dzieci. Już raz z powodu tego zagrożenia reforma została odroczona.
Tak MEN zachęca do posyłania sześciolatków do szkoły
Szumilas prosi samorządy, by przedstawiały rodzicom korzyści, jakie wynikają z takiego rozwiązania. Problem polega na tym, że trudno znaleźć podstawę do formułowania takiego wniosku, bo badania o tym, w jakim środowisku lepiej rozwijają się dzieci, Instytut Badań Edukacyjnych rozpoczął przed trzema miesiącami, choć decyzja o obniżeniu wieku szkolnego zapadła w MEN w 2008 r. Minister pisze także o tym, że zwróciła się do nauczycieli, poradni psychologiczno-pedagogicznych oraz ośrodków doskonalenia nauczycieli z prośbą o działania, które pomogą rodzicom w podjęciu decyzji o wcześniejszej edukacji szkolnej.