Marcin Piasecki: Które kraje można uznać za wzór, jeżeli chodzi o współpracę tamtejszych naukowców ze światem biznesu?

 Mariusz Janik: Wydaje mi się, że pod tym względem czołówka pozostaje niezmienna od lat. Mamy Szwajcarię, Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię. Do tego kraje azjatyckie, czyli Singapur i Korea Południowa. I gdzieś tam na końcu pierwszej dziesiątki są kraje skandynawskie, Niemcy, Francja i Izrael.

 Marcin Piasecki: Zacznijmy od Szwajcarii. To trochę zaskakujące, gdyż być może to umyka opinii publicznej, ale ten kraj bardzo dobrze radzi sobie w różnorakich rankingach innowacyjności i rzeczywiście wykorzystuje potencjał współpracy świata nauki ze światem biznesu. Jaki model wypracowała Szwajcaria, że to jest po prostu skuteczne?

Czytaj więcej

Które uczelnie zapewniają najlepszy start na rynku pracy?

 Mariusz Janik: Nie jestem pewien, czy w przypadku któregokolwiek z tych krajów można mówić o jakimś modelu z bardzo określonymi składnikami, które wrzucamy do jednego kotła, mieszamy i wychodzi nam hub innowacyjności. To są raczej konsekwencje procesów, które zachodzą w rozmaitych obszarach i na koniec sumują się, dając pewien określony efekt. W przypadku Szwajcarii przede wszystkim chodzi o wysoką jakość edukacji i kształcenia wyższego, dzięki niemu powstają bardzo kompetentne kadry. Po drugie, ci ludzie funkcjonują w środowisku związanym z biznesem. Przecież wiele globalnie działających przedsiębiorstw ściąga do Szwajcarii choćby ze względu na podatki, które są bardzo przyjazne. W efekcie powstaje taki ekosystem, takie środowisko, w którym ci ludzie mają ułatwiony kontakt ze sobą, ułatwioną wymianę idei, obie strony są otwarte na współpracę. W przypadku Szwajcarii trzeba też pewnie pamiętać o tym, że ten hub innowacyjności nie jest hubem uniwersalnym, nie dotyczy to każdej dziedziny.

 Marcin Piasecki: W jakich dziedzinach specjalizuje się Szwajcaria? Przede wszystkim w zdrowiu, ale też w fintechach, w rozmaitych rozwiązaniach IT, w sztucznej inteligencji, w tych dziedzinach, które nie wymagają wielkiej infrastruktury. Do tego nie trzeba mieć na miejscu wielkich zakładów przemysłowych. Miałem okazję kiedyś być w jednym z labów wielkiej firmy IT w Zurychu. To było kilka połączonych, skromnych, parterowych pawilonów, które mogłyby uchodzić za siedzibę jakiejś hutowni.

 Marcin Piasecki: Przenieśmy się za ocean, do Stanów Zjednoczonych. Jeżeli chodzi o innowacyjność, to przede wszystkim narzuca się Dolina Krzemowa. Jak tam wygląda kwestia współpracy ze światem nauki najróżniejszych startupów, mniejszych i większych binzesów? Na ile korzystają z tamtejszego potencjału naukowego?

Czytaj więcej

Warto wyciągać dłoń do młodych firm

 Mariusz Janik: Tu model jest zarówno nieco podobny, jak i odmienny od szwajcarskiego. W Dolinie Krzemowej mamy towarzystwo uczelni z najwyższej półki i ludzi z wielkimi, gigantycznymi czasami pieniędzmi. Przy czym o ile w Szwajcarii to wszystko jest kameralne, niesformalizowane, to w Dolinie Krzemowej mamy wysoki poziom instytucjonalizacji. W dodatku przy nawiązywaniu kontaktów w Dolinie Krzemowej jest taki wysoki próg wejścia. Tam się nie przychodzi z pomysłem, tylko raczej z czymś, co już działa. Innymi słowy w Dolinie Krzemowej do tych ludzi z pieniędzmi trzeba iść z konkretem.

 Marcin Piasecki: A gdzie tu jest miejsce na element współpracy ze światem nauki?

 Mariusz Janik: Te pomysły trzeba jakoś próbować zrealizować, stworzyć prototypy. Bez wykorzystania właśnie potencjału uczelni to niekoniecznie może się udać. Wydaje mi się, że tutaj powinniśmy użyć słowa mentalność - w przypadku nauki, i w przypadku biznesu. Musi być obecna świadomość tego, że nauka nie służy wyłącznie odkrywaniu nowych lądów, ale też poszukiwaniu nowych możliwości na lądach już odkrytych i rozwiązywaniu konkretnych, praktycznych potrzeb. Z kolei ze strony biznesu musi być myślenie o rozwoju produktów i pokonywaniu kolejnych barier technologicznych. A do tego niezbędny jest świat nauki.

 Marcin Piasecki: To znowu robimy skok za ocean, przenosimy się do Izraela. W powszechnej opinii rozwój technologiczny Izraela był podyktowany potrzebami obronnymi. Czy rzeczywiście tak jest? Jaka była rola świata nauki w generowaniu tychże technologii?

 Mariusz Janik: Izrael na samym początku został zaprojektowany jako państwo o dosyć takiej prostej gospodarce - rolnictwo, handel, podstawowa produkcja. Wraz z rosnącymi zagrożeniami pojawiła się taka świadomość, że potrzebne są technologie - właśnie przede wszystkim w sferze obronności. W strukturach armii powstawały bardzo wyrafinowane jednostki technologiczne – a ludzie którzy z nich odchodzili po zakończeniu służby wynosili wiedzę, know how oraz umiejętność poruszania się na styku armii, biznesu i nauki. I jeśli ktoś miał pomysł na biznes, na tworzenie nowych technologii, to rodzimy rynek był tym pierwszym rynkiem, na którym się można było zakorzenić. A później, jeśli to była skalowalna technologia, wyjść z tym dalej w świat.

Czytaj więcej

Perspektywa kontynuacji kształcenia – Dalszy rozwój

 Marcin Piasecki: Ale tutaj też nie widzę miejsca dla świata nauki, dla ośrodków naukowych, dla uczelni.

 Mariusz Janik: Do tych wyrafinowanych jednostek wojskowych rekrutuje się ludzi z odpowiednim backgroundem naukowym. Muszą być wykształceni na najwyższym poziomie, właśnie na uczelniach.

 Marcin Piasecki: Przenieśmy się więc do Azji Wschodniej. Który kraj wybrać jako lidera współpracy biznesu z nauką? Singapur?

 Mariusz Janik: Tak, oczywiście. Może jeszcze Korea Południowa. Korea przypomina pod tym względem właśnie takie kraje jak Szwajcaria czy Stany. Wysoka jakość kształcenia, szacunek i zrozumienie między biznesem i nauką. Natomiast Singapur jest inny. Nie ma wielkich możliwości przemysłowych, produkcyjnych. Ale znalazł lukę jeżeli chodzi o rozwój technologii - w obszarze finansów czy IT. Można odnieść wrażenie, że cały ten system został skonstruowany właśnie po to, żeby wspierać biznes. Z mniejszą presją na dokonywanie wielkich odkryć naukowych. To raczej właśnie nauka jest tam tym środowiskiem, żeby biznesowi pomagać.

 Marcin Piasecki: Rozmawiamy o kilku krajach, liderach rozwoju technologicznego, jak i liderach, jeżeli chodzi o rozwój nauki. A jakie wnioski z tej panoramy mogą płynąć dla Polski? Czy jest jakiś wzorzec, inspiracja, model?

 Mariusz Janik: Nie sądzę. Nawet te kraje, o których rozmawialiśmy, nie do końca świadomie budowały modele, one się wykształcały na bazie lokalnych warunków. Natomiast wydaje mi się, że jedną z rzeczy, które należałoby zrobić, jest pewna praca nad mentalnością. Otwarciem nauki na biznes. Czasami czuje przekąs w rozmowach o naukowcach pracujących na rzecz biznesu. Oczywiście trzeba dokonywać wielkich odkryć, ale potrzebne są również odkrycia proste, związane z przyziemną teraźniejszością i jej ulepszaniem, co jest atrakcyjne dla biznesu. A po stronie biznesu powinna być świadomość, że przyszłość polskich firm w dużej mierze należy do świata nauki.