Throw-away society, społeczeństwo wyrzucania – ten termin pojawił się na łamach magazynu „Life” już w 1955 roku. I już wtedy służył do podsumowania gigantycznego marnotrawstwa surowców oraz rosnącej góry śmieci, którą – jak dziś wiemy – zaczynały dopiero usypywać społeczeństwa Zachodu.

Z czasem odpadów przybywało w coraz szybszym tempie: o ile w pierwszych latach XX w. ludzkość wytwarzała ciut powyżej 90 kg na mieszkańca Ziemi, to w obecnej chwili straciliśmy wszelką rachubę – pomijając fakt, że jest to kilkakrotnie więcej, a w krajach takich jak USA nawet dziesięciokrotnie. Co gorsza, stosunkowo rzadko odpady mają przed sobą przyszłość inną niż wysypisko: 19 z 38 rozwiniętych państw uwzględnionych w Global Waste Index kieruje na składowiska ponad połowę wytworzonych odpadów. Kraj uzyskujący najwyższy poziom recyklingu, Korea Południowa, poddaje temu procesowi 54 proc. wyrzucanych materiałów. Europa apogeum wyrzucania przeżyła w pandemicznym 2021 r., jednak Eurostat szacuje, że w 2023 r. wciąż statystyczny Europejczyk wytwarzał 511 kg odpadów.

Jedyną receptą na ten śmieciowy kryzys jest stworzenie gospodarki obiegu zamkniętego – takiego modelu funkcjonowania gospodarki i społeczeństw, który zapewni zamknięty obieg materiałów. Zapewne nigdy nie uda się uzyskać 100-procentowej cyrkulacji surowców, ale model „kupuj – używaj – wyrzuć” niewątpliwie musi odejść do lamusa. Tyle że proces ten zachodzi jednak z wielkim trudem: według niedawnego raportu Międzynarodowej Izby Handlu (International Chamber of Commerce, ICC), udział gospodarki obiegu zamkniętego w globalnym obiegu surowców – czyli proporcja materiałów pochodzących z odzysku w stosunku do wszystkich użytych w światowym obiegu gospodarczym – skurczył się w latach 2018–2023 z 9,1 do 7,2 proc (szacunki opracowała Circle Economy Foundation).

Kluczowe fronty cyrkularności

To dosyć charakterystyczne, że start-upy, które zostały uznane za przyszłość gospodarki cyrkularnej, powstały w ciągu ostatnich trzech lat. I co równie istotne, obszary ich działalności odzwierciedlają najważniejsze zatory w dzisiejszej linearnej gospodarce.

Niemiecki The Paze lansuje swoją technologię opakowań Aero-Flex, które miałyby się elastycznie dopasowywać do kształtów produktu, zachowując przy tym jego bezpieczeństwo, i w ten sposób minimalizować wielkość opakowania i zapobiegać „wożeniu powietrza”. To rozwiązanie uwypuklające też charakter dzisiejszego handlu, który przestawił się w olbrzymiej mierze na działanie online, co oznacza gwałtowny przyrost opakowań – niemal zawsze wyrzucanych w chwili, gdy produkt dotrze do odbiorcy. Twórcy technologii zapewniają, że ich materiału można użyć nawet 100-krotnie.

Kolejny obszar, który wymaga potężnej technologicznej interwencji, to tekstylia. Model fast fashion, sprowadzający się do wyrzucania ubrań po ich kilkukrotnym założeniu i zaniechania napraw przy najdrobniejszych uszkodzeniach, sprawił, że co roku do kosza trafiają prawdopodobnie setki milionów ton ubrań i innych wyrobów tekstylnych, z czego kilkadziesiąt milionów wręcz wywozi się na niekontrolowane przez nikogo wysypiska w Afryce. Tu otwiera się pole do działania firm takich jak duński Insutex (firma proponuje wykorzystanie wyrzuconych tekstyliów, w tym również najtrudniejszych dla recyklingu skrawków tkanin na potrzeby budownictwa, m.in. w charakterze uszczelnienia ścian i dachów) albo indonezyjska The New Factory (która chce wykorzystywać takie odpady do tworzenia w pełni funkcjonalnych elementów nowych produktów tekstylnych).

Zużyte i uszkodzone panele PV (i turbiny z farm wiatrowych) są kłopotliwym odpadem po OZE. Ale da si

Zużyte i uszkodzone panele PV (i turbiny z farm wiatrowych) są kłopotliwym odpadem po OZE. Ale da się zrobić z nich ponowny użytek

Foto: GREENTHUMBSHOTS/SHUTTERSTOCK

W gronie budzących największe emocje start-upów są też szwedzka Rebaba, której twórcy proponują wykorzystanie baterii do aut elektrycznych w postaci magazynów energii („zużyte” baterie z samochodów zachowują około 80 proc. swoich właściwości magazynowania energii, co pozwala znaleźć dla nich zastosowanie); austriacki 2nd Cycle FlexCo pracuje nad przywracaniem funkcjonalności uszkodzonych lub zużytych modułów fotowoltaicznych; amerykańska MacroCycle Technologies przywraca plastikom i poliestrom ich wyjściowe właściwości, a proponowany przez firmę proces recyklingu jest tańszy od tradycyjnego, kenijski Rethread Africa chce z kolei używać odpadów produkowanych w rolnictwie na potrzeby przemysłu tekstylnego.

Nowe możliwości otwiera przed cyrkularną gospodarką sztuczna inteligencja. Firma GoNina postanowiła wykorzystać algorytmy do walki z marnowaniem żywności. Oparta na AI aplikacja łączy dane o sprzedaży produktów w przeszłości, wiedzę o strukturze handlu w poszczególnych placówkach (handlowych lub gastronomicznych), z informacjami o pogodzie, wydarzeniach w pobliżu i innych czynnikach, które mogą wpłynąć na wzrost lub spadek sprzedaży. A do tego dorzuca to, co już znamy: możliwość sprzedania posiadanych nadwyżek po obniżonej cenie, byleby uniknąć wyrzucenia. Na jeszcze większą skalę chce działać brytyjski Black Square – firma do aplikacji dorzuca też platformę Circle, gdzie lądują dane o łańcuchach dostaw, logistyce, wysypiskach. Dzięki temu finalnie użytkownicy mogliby z wyprzedzeniem i dosyć dokładnie kalkulować związane z recyklingiem lub usuwaniem odpadów koszty podejmowanych decyzji i czynionych inwestycji.

Zbijanie kosztów równie ważne jak innowacje

Warto zauważyć, że wyliczone wyżej firmy dosyć łatwo przyporządkować do pięciu faz postępowania z odpadami, jakie zdefiniowała w swoich programach Unia Europejska. Fazą pierwszą i w pewnej mierze najważniejszą jest takie przeprojektowanie produktów, by ich używanie wiązało się z wytworzeniem możliwie jak najmniejszej (optymalnie – żadnej) ilości odpadów. Na drugim etapie nowy design powinien umożliwiać ich naprawę, wydłużając cykl życia produktu.

Dalej mamy recykling, czyli przetwarzanie odpadów w celu odzyskania materiałów wyjściowych. Jeżeli ten scenariusz nie jest możliwy, pozostaje próba odzysku innego dobra, jakim jest np. energia pochodząca ze spalenia odpadu. Hierarchię domyka ostateczna opcja: wysypisko.

Z powodzeniem można przyjąć, że im wyżej w tej hierarchii chcemy uplasować swój produkt, tym bardziej potrzebujemy pomocy profesjonalistów – i tu nauka wraz ze swoimi badaniami i wynalazkami może pomóc. Zarówno sam proces ponownego projektowania produktów z nowymi funkcjonalnościami i specyfiką, jak i przygotowanie ich w taki sposób, by nadawały się do zreperowania, to działania pozwalające skorzystać z wiedzy o nowych materiałach i ich właściwościach. Jak widać też z pobieżnego przeglądu działań start-upowców, wiele też da się zdziałać w ramach modernizowania i ulepszania procesów recyklingu.

Kluczowym czynnikiem może tu być fakt, że konsumenci – a więc końcowi odbiorcy przytłaczającej większości produktów i usług trafiających na rynek – są w przeważającej większości – przynajmniej teoretycznie – zwolennikami cyrkularności. Jak przekonuje Europejska Agencja Środowiska (EEA) 78 proc. obywateli państw Unii Europejskiej dostrzega wpływ problemów środowiska naturalnego na swoje codzienne życie, 66 proc. z troską patrzy na przyrastający stos śmieci i chciałaby zapobiegać temu niekorzystnemu zjawisku. Ba, do pewnego stopnia jest gotowa płacić więcej za produkty, które spełniałyby kryteria gospodarki cyrkularnej (59 proc.).

Statystyka to jednak jedno, a drugie – codzienne życie i zmaganie się z rachunkami. Nie miejmy wątpliwości: gdyby zamykanie obiegu zaczęło przekładać się w jaskrawy sposób na ceny produktów, poparcie dla całego tego procesu mogłoby gwałtownie spaść. Dlatego jednym z kluczowych zadań dla firm i badaczy dostarczających nowe technologie jest poszukiwanie nie tylko nowych materiałów lub sposobów odzyskiwania surowców, ale też praca nad redukowaniem kosztów funkcjonowania obiegu zamkniętego.

Inwestorzy odwracają wzrok

W szerokim ujęciu obrazek dziś jest jednak mało optymistyczny. Negocjacje pod egidą ONZ na temat międzynarodowego porozumienia dotyczącego walki z trafiającym do śmieci plastikiem utknęło. Zawiązany przez grupę globalnych korporacji – z koncernami naftowymi na czele – Sojusz na rzecz Eliminacji Plastiku (Alliance To End Plastic Waste, AEPW) naraził się dociekliwym reporterom bombastycznymi deklaracjami bez jakiegokolwiek pokrycia w rzeczywistości. Skurczył się też strumień pieniędzy z funduszy venture capital dla sektora climate-tech, do którego należy m.in. obszar cyrkularności. Ubiegły rok wypadł pod tym względem najgorzej od 2020 r., a w III kwartale do spółek koncentrujących się na zielonych technologiach trafiło zaledwie 4,8 mld dol.

Z drugiej strony można też dostrzec pozytywne zjawiska. Ubocznym efektem działalności Alliance to End Plastic Waste było nawiązanie współpracy z platformą Plug and Play, która połączyła ponad 30 tysięcy start-upów i innych firm z funduszami venture capital i instytucjami zajmującymi się zanieczyszczeniem środowiska naturalnego plastikiem. Ta platforma otworzyła drogę do komercjalizacji takich technologii, jak inteligentne systemy zarządzania odpadami w domach i biurach czy roboty zbierające plastik z nurtu rzek. Eksperci Światowego Forum Ekonomicznego wspominają o rosnącej liczbie partnerstw naukowo-biznesowych, zawieranych m.in. poprzez singapurską Agencję Nauki, Technologii i Badań (A*STAR) z takimi korporacjami, jak Procter & Gamble czy Nestle.

Ba, na rynek cyrkularności wkroczyła nawet legendarna amerykańska agencja wywiadowcza CIA. Zainwestowała ona w monachijski start-up Tozero, który opracował technologię przetwarzania zużytych baterii litowych – z „czarnej masy” (proszku powstającego po utylizacji baterii), odzyskiwany jest m.in. lit. Warto tu zauważyć, że Tozero została założona przez seryjną przedsiębiorczynię Sarah Fleischer i badaczkę z obszaru metalurgii, Ksenię Milicevic-Neumann. Połączenie wręcz modelowe.

Globalnie, w skali ostatnich sześciu lat na projekty z obszaru gospodarki obiegu zamkniętego inwestorzy wysupłali już 40 mld dol. Owszem strumień pieniędzy skurczył się w ostatnim czasie, ale też gospodarka cyrkularna ma dziś mocnych rywali w wyścigu o pieniądze – rozwiązania powstające w oparciu o sztuczną inteligencję, te z zakresu obronności czy energetyki. Niezmiennie olbrzymi urok mają dla inwestorów rozwiązania skoncentrowane na odzyskiwaniu metali i materiałów przydatnych w przemyśle.

Polska dopiero na startowej pozycji

W Polsce lada chwila zmierzymy się z poważnymi wyzwaniami związanymi z cyrkularnością. W październiku uruchomiony ma zostać system kaucyjny, obejmujący znaczną część plastikowych i szklanych butelek, a w dalszej perspektywie – rozszerzona odpowiedzialność producenta, czyli próba wprowadzenia obiegu zamkniętego w znacznej części rynku opakowań. Biorąc jednak pod uwagę, że cyrkularne jest zaledwie 10 proc. polskiej gospodarki, można te inicjatywy uznać dopiero za pierwszy ruch w próbie domknięcia obiegu.

Na tym etapie polska nauka nie będzie miała wiele do dodania. Zarówno system kaucyjny, jak i ROP to raczej próba udoskonalenia mechanizmów działania systemu segregacji, zbiórki i recyklingu odpadów. Ale też powinniśmy spojrzeć na problem z nieco innej perspektywy: wciąż największa frakcja w strumieniu odpadów to odpady mieszane, akurat te, które kończą na najniższych szczeblach europejskiej hierarchii działania – w piecu i na wysypisku. Wyizolowanie ze strumienia kolejnych frakcji zdatnych do recyklingu przyniosłoby w oczywisty sposób wiele pożytku.

Ale choć nie brakuje w Polsce ośrodków naukowych i zespołów badaczy, którzy szukają cyrkularnych rozwiązań, trzeba też przyznać, że zainteresowanie wynikami ich prac nie jest wielkie. Wynika to zapewne z niewielkiego zainteresowania naszego rodzimego biznesu koncepcją gospodarki o obiegu zamkniętym – z badania Stena Recycling i Polityka Insight wynika, że zaledwie 37 proc. firm w Polsce deklaruje jakiś rodzaj działań, który można by uznać za cyrkularny. Przy czym mowa o „ponownym wykorzystaniu odpadów i opakowań” (45,7 proc.) lub segregacji odpadów (26,3 proc.) – zatem działaniach, które wynikają najczęściej z codziennej zapobiegliwości i unikania zbędnych wydatków, a nie wpisanego w model działalności oszczędzania surowców. Na tym tle tym bardziej uderzający jest fakt, że dwóch na trzech przedsiębiorców nie podejmuje żadnych działań.