Jędrzej Bielecki: Dzięki USA i Niemcom wróciliśmy do Europy

Bill Clinton i Gerhard Schröder: to tym dwóm politykom Polska zawdzięcza w największym stopniu członkostwo w Unii Europejskiej. Pierwszy zostanie zapamiętany jako wybitny prezydent USA, drugi okrył się hańbą współpracy z Kremlem.

Publikacja: 30.04.2024 04:30

Prezydent USA Bill Clinton i kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder

Prezydent USA Bill Clinton i kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder

Foto: PAP/EPA

Polska deklaruje, że jej ostatecznym celem jest przystąpienie do Wspólnot Europejskich, a Wspólnoty Europejskie przyjmują to do wiadomości – to było maksimum tego, co udało się wpisać do traktatu stowarzyszeniowego, jaki w grudniu 1991 roku Warszawa zawarła z Brukselą. Cena była wysoka: otwarcie polskiego rynku na zachodnie firmy w chwili, gdy nasi przedsiębiorcy dopiero stawiali pierwsze kroki.

Ale i tak skromną deklarację można porównać do włożenia przez Polskę nogi w drzwi, które prowadziły do Unii. Wcześniej w szczególności Francja, najbardziej wpływowy w tamtym czasie kraj UE, nie widziała państw bloku wschodniego we Wspólnocie. Dla Francois Mitterranda wystarczająco trudną do przełknięcia pigułką było pogodzenie się ze zjednoczeniem Niemiec. Aby upewnić się, że Berlin nie zacznie budować własnego imperium w Europie Środkowej, francuski prezydent narzucił Niemcom przyjęcie euro. Ale pomysłu na to, aby Polska i jej sąsiedzi nie ciążyli gospodarczo (a może i politycznie) ku Republice Federalnej – nie miał.

Unia to jednak organizacja prawa, procedur. Jak powie się „a”, to w końcu padnie „b”. Tym bardziej że mimo zawiązania unii walutowej zjednoczone Niemcy szybko przejęły od Francji rolę najważniejszego kraju UE i były w stanie coraz skuteczniej przepychać własne interesy. Dlatego w 1993 roku na szczycie w Kopenhadze udało się określić kryteria (rządy prawa i demokracja; stosowanie prawa europejskiego; gospodarka rynkowa skutecznie konkurująca na jednolitym rynku), które państwo kandydackie musi spełnić, aby przystąpić do Unii. Utrzymać „karolińską” Wspólnotę ograniczoną do zachodniej części kontynentu było coraz trudniej.

Czytaj więcej

Jędrzej Bielecki: Unia Europejska na rozstaju dróg

Rosja nie była w stanie zatrzymać zmian w Europie

Ale tak, jak Ameryka patronowała początkom integracji poprzez plan Marshalla, który zmuszał skłóconych Europejczyków do współpracy, tak i była prekursorem poszerzenia Unii na Wschód. W połowie lat 90. w administracji Billa Clintona zaczęła się rysować koncepcja przyjęcia do NATO Polski, Czech i Węgier. Amerykański prezydent może nie miał wielkich wizji politycznych, ale był człowiekiem otwartym, który dał się przekonać ówczesnym polskim przywódcom, że tylko tak da się zbudować „Europę zjednoczoną i wolną”, najważniejszego sojusznika USA na świecie. Słaba Rosja nie była wtedy zdolna przeciwstawić się wymknięciu swoich dawnych satelitów spod jej kurateli.

Polska rozpoczęła negocjacje akcesyjne do Unii w 1997 roku, kiedy jej przynależność do NATO była już przesądzona. Takie rokowania Turcja prowadzi jednak od blisko 20 lat bez widoków na sukces. Podobnie mogło być i z naszym krajem. Tym bardziej że dopóki władzę sprawowała koalicja AWS–UW (1997–2001), a za sprawy europejskie był odpowiedzialny Jacek Saryusz-Wolski, Polska trzymała się twardej postawy w rokowaniach członkowskich.

Czytaj więcej

Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską

Termin „rokowania” jest jednak mylący. Sugeruje, że biorą w nich udział dwie równe strony. Tak nie jest. Finałem negocjacji jest przyjęcie przez kraj kandydacki wszystkich obowiązków członka Unii i uzyskanie wszystkich przywilejów. Pytaniem jest tylko, czy w paru przypadkach może to nastąpić kilka lat po akcesji.

Jesienią 1998 roku kanclerzem Niemiec został Gerhard Schröder, kilka miesięcy później w nowej Komisji Europejskiej tekę poszerzenia Unii uzyskał jego blisko współpracownik Günther Verheugen. Stał się on autorem sentencji, która okazała się prorocza: „okno możliwości dla przyjęcia nowych członków do UE nie jest wieczne”. To wyciągnęło rokowania akcesyjne na inny poziom. Zamiast o wielkości kwot mlecznych czy przygotowaniu dróg na ciężarówki o większym nacisku na oś zaczęto mówić o historycznej szansie. Tym bardziej że nowy premier Leszek Miller był gotowy doprowadzić do jak najszybszej akcesji.

Gerhard Schröder wybrał Moskwę

Przyszłość potwierdziła prognozy tandemu Schröder–Verheugen. W Unię uderzył wkrótce kryzys finansowy. Rosja pod rządami Putina wróciła do polityki imperialnej. A nacjonalistyczny populizm podbił Zachód jak nigdy od lat 30. XX wieku: jego przykladami jest Zjednoczone Królestwo brexitu, Ameryka Donalda Trumpa czy Polska PiS. Warunki do poszerzenia Wspólnoty się skończyły. Niestety Schröder, do dziś sojusznik rosyjskiego prezydenta, stał się częścią tego gorszego świata. A mógł zostać bohaterem lepszego.

Partnerem cyklu jest:

Polska deklaruje, że jej ostatecznym celem jest przystąpienie do Wspólnot Europejskich, a Wspólnoty Europejskie przyjmują to do wiadomości – to było maksimum tego, co udało się wpisać do traktatu stowarzyszeniowego, jaki w grudniu 1991 roku Warszawa zawarła z Brukselą. Cena była wysoka: otwarcie polskiego rynku na zachodnie firmy w chwili, gdy nasi przedsiębiorcy dopiero stawiali pierwsze kroki.

Ale i tak skromną deklarację można porównać do włożenia przez Polskę nogi w drzwi, które prowadziły do Unii. Wcześniej w szczególności Francja, najbardziej wpływowy w tamtym czasie kraj UE, nie widziała państw bloku wschodniego we Wspólnocie. Dla Francois Mitterranda wystarczająco trudną do przełknięcia pigułką było pogodzenie się ze zjednoczeniem Niemiec. Aby upewnić się, że Berlin nie zacznie budować własnego imperium w Europie Środkowej, francuski prezydent narzucił Niemcom przyjęcie euro. Ale pomysłu na to, aby Polska i jej sąsiedzi nie ciążyli gospodarczo (a może i politycznie) ku Republice Federalnej – nie miał.

20 lat Polski w UE
Leszek Miller: Znów jest zainteresowanie Polską
20 lat Polski w UE
Ursula von der Leyen: Nie ma już starych i nowych Europejczyków
Materiał partnera
Przed nami kolejne lata wspólnych sukcesów w UE
Materiał partnera
Ceny polis samochodowych będą rosnąć
20 lat Polski w UE
Ogromne wsparcie dla polskich podmiotów na innowacje